Nieczęsto niestety mamy możliwość gościć w naszym kraju zawodników squash’a z najwyższej półki PSA, dlatego warto mimo czasem dużych odległości bezwzględnie rozważyć własny udział w turnieju, w którym zapowiedziane zostało uczestnictwo gwiazd największego formatu.Takich turniejów mieliśmy już kilka w kraju z udziałem miedzy innymi byłego Mistrza Świata Petera Nicola...
Wyjątkowym ostatnio wydarzeniem w kraju była squashowa fiesta w warszawskim Squash City - klubie posiadającym dotychczas 6 kortów squash’a ASB (kolejne 2 korty squash’a ASB wybudujemy w klubie jeszcze w tym roku). Podczas rozegranego 29.02.2008 turnieju odbył się dwumecz mega gwiazd męskiego francuskiego squash’a: Thierrego Lincou i Gregora Gaultier.
Zaprezentowane przez obu topowych zawodników rankingu squash’a PSA umiejętności podczas pierwszego meczu wprawiły w zachwyt wszystkich bez wyjątku widzów podziwiających wyjątkową perfekcję wykonywanych uderzeń i właściwych dla squash’a długich wymian. Ograniczona ilośc miejsc na trybunie kortu centralnego w Squash City uniemożliwiła niestety wielu fannom squasha obserwację drugiego meczu Thierrego i Gregora. Fakt ten jest dowodem na coraz większe zainteresowanie squashem nie tylko wśród osób uprawiających ten fascynujący sport.
Przedstawiamy przeprowadzony w dniu turnieju wywiad z gwiazdami:
Squashcourt: czy dzisiejsza wizyta w Squash City jest waszą pierwszą wizytą w naszym kraju? Skąd przybywacie do Polski?
Thierry Lincou: dla mnie wizyta w waszym kraju jest moją pierwszą. Przyleciałem na lotnisko Okęcie z Brazylii, gdzie ostatnio zagrałem trzy mecze. To duża dla mnie zmiana klimatyczna. W Brazyli było 35 stopni C. U was jest chyba o połowę mniej.
Gregory Gaultier: ja również jestem po raz pierwszy w Polsce. Przyleciałem do Warszawy z Francji. Zmiana klimatu nie jest porażająca, ale u was pada a u nas świeci słońce i oczywiście u nas jest cieplej.
Squashcourt: czy uważacie więc Polskę za zimny kraj? Nie mam oczywiście na myśli pogody panującej na zewnątrz klubu Squash City.
Thierry Lincou: temperatura na zewnątrz jest oczywiście u was znacznie niższa od klimatu Brazylii, ale muszę przyznać, że gorące przyjęcie klubu rozgrzało mnie po szoku termicznym, którego doznałem na lotnisku.